ZASMARKANI TEJ ZIMY. PO RAZ DRUGI.

























Trudny poprzedni tydzień za nami, przeziębieniowy, zakończony miłym weekendem wśród znajomych i przyjaciół. Tym razem pierwszy rozchorował się mąż, wyjątkowo, bo bardzo rzadko zdarza się, aby Jaś poległ w tym temacie, zazwyczaj on jest tym bardziej odpornym na wirusy i gile -silniejszym ode mnie. Zachorował też nas synek, po raz drugi w ogóle i po raz drugi tej zimy. Nie poważnego na szczęście, ale z gilami walczymy do dzisiaj. Tak więc czas płynął nam na nieprzespanych nocach, zmęczeniu i ogólnym osłabieniu. Od jakiegoś czasu nasz synek śpi dużo gorzej niż przedtem, budzi się częściej, a co za tym idzie ja też nie mam za dużo snu w ciągu nocy, dlatego też nad ranem - a pobudka definitywna następuje 6-6:30 - Jasiek przejmuje stery. Chłopaki razem zaczynają dzień, rozpalają w kominku, bawią się, Iggi je śniadanko (Mąż zazwyczaj czeka na mnie) jak jest w miarę ciepło to idą na dwór. Tak nawet zimą czasami poranki są rześkie i fajne, niezbyt zimne...  A wtedy ja mam ekstra godzinę lub dwie snu!! Czasami te 2 nieprzerwane godziny snu ratują mi życie i dodają energii na cały dzień, czasami są po prostu chwilami porannej rozpusty ... hmm..

Trudniej jest tym bardziej, że wszelkie syropy, które do tej pory stosowaliśmy z przepisu lekarza, oprócz panadolu, są kosmicznie słodkie, dosładzane w ilościach niesamowitych. Możecie sobie wyobrazić jak ten cukier działa ta młodego człowieka, który nie wie za bardzo co to jest sztuczny cukier, pije tylko mleko mamy a wszelkie inne produkty je dopiero od 3 miesięcy! Owocuje to zmęczeniem, niespokojnym i przerywanym bardzo często snem. Rozdrażnieniem i nienaturalnym pobudzeniem. O k r o p n o ś ć!  Na szczęście ograniczamy tego typu specyfiki do minimum i póki co konieczność używania ich była tylko 2 razy! Liczymy, że wraz z wiosną skończą się nasze przeziębieniowe przygody! 

Weekend natomiast był fajny, relaksujący. Dobrze jest na chwilę zmienić otoczenie. Zwłaszcza, jeśli odpoczywa się wśród przyjaciół, którzy mogą pomóc w opiece nad dzieckiem. Ważne jest to zwłaszcza, ze na co dzień jesteśmy sami. Bywa wyczerpująco :) 

Cóż, czekamy już wiosny. Lubimy przebywać na dworze a teraz nie zawsze jest to możliwe. Jeśli jest to trzeba zakładać warstw kilka ubrań a Ignacy tego nie luuubi :) Co to będzie jak przyjdzie nam mieszkać gdzieś, gdzie zima równa się śniegom po kolana przez kilka miesięcy, hehe :) potem będziemy o tym mysleć!

Tymczasem, dobrego popołudnia Wam życzę!!




Komentarze

  1. Ach te choroby zawsze kogoś dopadną. Życzę dużo zdrowia dla twojej rodzinki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty