Life Is Beautiful


Źródło: KLIK

Jedna z moich koleżanek dzisiaj wyrusza, za mężem i jego nową pracą, do Paarl. Czyli daleko. Kilometrów pewnie z tysiąc. Z jednej strony to chyba zawsze trochę szkoda, kiedy ktoś bliski i taki, z którym się lubi  i chce spędzać czas wyjeżdża, ale z drugiej strony cieszę się i życzę jej jak najlepiej! W każdym razie w ubiegłym tygodniu byłam u niej na pożegnalnej herbacie i pysznym ciachu. Oprócz mnie  było tam jeszcze kilka dziewczyn .. i tu się chcę zatrzymać. Jakie to były babki! Cudne! Każda fajna, ciekawa, wesoła. A wszystko to pomimo nocy nieprzespanych i niejednej trudności dnia codziennego. Inspirujące osoby, do tego cudne piękno, spokój i radość z nich bijąca na kilometr. Tak mi tego było trzeba! Pobycie wśród takich osób było jakby swojego rodzaju przebudzeniem, że świat wokół JEST piękny, że nasze życie JEST darem, że spotyka nas z życiu WIELE DOBREGO, tylko że niestety czasami o tym zapominamy albo nie dostrzegamy. No i ja gdzieś w międzyczasie ostatnio zapomniałam. Nie wiem dlaczego. Zapomniałam o tym jaką fajną mam rodzinkę, jakie szczęście że jest komu mnie budzić (mniej lub bardziej intensywnie) każdego ranka. Że o mały włos nigdy nie mielibyśmy naszych synów, że być może gdybym nie miała tej wiary, że the best is yet to come, to 4 czy 5 lat temu poddałabym się i zamknęła na nowe życie? 

Przez ostatni miesiąc Franek ostro dał mi w kość z nocnym budzeniem, płaczem, "wołaniem" mnie co godzinę. Zmęczenie i nocne złości, że znooowu muszę podnieść się i wstać z ciepłego łóżka i spędzić godzinę albo i więcej na próbach udobruchania chłopaka tak, aby nie obudził starszego brata - bardzo mnie wymęczyły. Dużo trudniej mi się wtedy funkcjonowało w dzień, negatywne nocne nastawienie bardzo wpływało na to jak upływała moja codzienność. Na siłowni nie byłam już kilka tygodni, organizacja tygodnia nieco kulała, popołudniami niemalże zasypiałam na stojąco a czas spędzony z chłopcami pozostawiał, w moim odczuciu, wiele do życzenia. Podobnie było z blogiem, wszelkie myśli, które chciałam tutaj przelać na ten wirtualny papier, niezapisane, umykały. Szkoda mi było tego, ale jednocześnie niewiele z tym zrobiłam. Kulało zarówno czytanie dla przyjemności jak i też to związane z planowanym doktoratem, co również nie było fajne... Mogłabym wymieniać tu jeszcze wiele rzeczy, które gdzieś się poplątały albo po prostu trwały sobie nietknięte i poczułam, że już tak nie chcę. Zaczęłam odszukiwać siebie i krok po kroku przypominać sobie jaka jestem, jaką siebie lubię i do jakiej chcę wrócić. A chcę siebie przede wszystkich szczęśliwej w codzienności. Chcę śmiać się do słońca, widzieć dużo dobrego w każdym dniu i zauważać małe, dobre rzeczy. Czyli wszystko to, co gdzieś chwilowo mi we wspomnianej codzienności umknęło... Tak więc wracam na dobre tory, a Ty?

Dobrego wtorku Kochani!!!

p.s. Ta sama wyjeżdżająca koleżanka, chwilę po spotkaniu wysyła mi wiadomość, która bardzo mnie rozczula i jeszcze bardziej motywuje do tego, by być sobą i skupić się na tym co dobre! " ... I want to thank you for your friendship, just who you are makes you shine." 


Źródło: KLIK

Komentarze

Popularne posty