Przesłanie tego bloga. #lifeisbeautiful
Podczas wizyt w Polsce spotykamy się różnymi ludźmi. Ostatnia nasza wizyta świąteczno-noworoczna obfitowała w na prawdę ciekawe rozmowy, czas spędzony z rodzeństwem, który zapamiętam na długo. Wspominałam też o tym TU :) Jednak pewna sytuacja od dawna nie daje mi spokoju. Otóż podczas jednej z odbytych wtedy rozmów, kiedy tak po prostu poczuliśmy potrzebę szczerej rozmowy i podzielenia się kilkoma myślami dotyczącymi nas, naszej przyszłości, planów, obaw... Wiecie, czasami po prostu tak zwyczajnie chcemy aby nasze myśli wybrzmiały, usłyszeliśmy (już nie pamiętam czy to byłam ja czy Jasiek), że to zupełnie zaskakujące co mówimy, bo mój blog wskazuje na to, że żyjemy sielsko i nie dotyczą nas problemy i nie wygląda jakbyśmy mieli zmartwienia...
Sama nie wiem dlaczego mnie to tak dotknęło i wraca to do mnie do dzisiaj. Być może z poczucia komplentego niezrozumienia tego co chcieliśmy powiedzieć i nas samych. Może dlatego, że próba podzielenia się kilkoma osobistymi myślami została tak niezrozumiana? Może też dlatego, że poczułam, jakby przesłanie tego bloga było kompletnie zapomniane.
Od początku, od pierwszego wpisu jasne dla mnie było, że pokazuję tutaj tylko wybraną część mojego życia, mojej codzienności i mojej odświętności. Nie ukrywałam tego ani przez chwilę, wręcz przeciwnie, w moim odczuciu deklarowałam to wielokrotnie.
Kiedyś pewna starsza i bardzo doświadczona w życiu osoba powiedziała, że każdy z nas dostaje trosk po równo. I mimo, że na pierwszy rzut oka może wydawać się inaczej, myślę, że jest w tym stwierdzeniu dużo prawdy. To, że staramy się widzieć pozytywy, na nich skupiać, celebrować chwile, śmiać się i cieszyć kiedy to możliwe, nie oznacza, że nas nie dotyczą żadne problemy albo że nie bywamy zatroskani.
Ja odkąd pamiętam starałam się nie artykułować wspomnianych trudności, nie zalewać ludzi wokół swoimi żalami albo nie bombardoć ich negatywnymi słowami. Wierzę, że słowa mają ogromną moc i to, co wychodzi z naszych ust może albo komuś pomóc albo go maksymalnie zdołować.
Wiem, co to znaczy mieć problemy zdrowotne, doświadczać strat, wylewać morza łez i nie móc dojść do siebie tygodniami. Ale wiem też jak po takich trudnych momentach cudnie jest spojrzeć w niebo i poczuć ciepłe promienie słońca na twarzy. To tak jakby za każdym razem życie zaczynać na nowo.
Dużo bardziej dotkliwie niż kiedykolwiek myślałam, że będę wiedzieć- wiem, jak wkurzające są problemy finansowe, jak groźne potrafią być nasze zaniedbane emocje, brak komunikacji w związku czy frustracja. Wiem i chociaż czasami dopadają mnie dołki, które trwają długo i z których potem wyjście zajmuje mi więcej czasu niż bym chciała, to nie chcę się na nich skupiać! Dlatego też nadal zamierzam pokazywać tutaj dobre chwile a przynamniej więcej tych dobrych niż trudnych. Chcę się dzielić tym, jak cudownie rosną moi synowie i jak pięknie wraz ze mnianami pór roku zmienia się nasze afrykańskie otoczenie. Chcę aby to moje wirtualne miejsce pozostało moim pamiętnikiem i na ten moment chcę skupiać się na tym, co dobre. Chcę celebrować chwile. Nie znaczy to oczywiście, że nie będzie tu moich refleksji mniej pozytywnych, takie zresztą bywały tu od początku, bo wiadomo #czasemsłońceczasemdeszcz :)
Trzymajcie się ciepło!
A.
#thebestisyettocome
Komentarze
Prześlij komentarz