Pozycje niedoczytane.
Bardzo nie lubię NIEdoczytywać książek. i jak dotąd niewiele razy mi się to zdarzyło. Ostatnimi czasy jednak, zauważam u siebie tendencję do zaczynania kilku książek na raz i potem one tak leżą, czekają i czekają ... aż potem już mi bardzo głupio przed samą sobą i się staram zmobilizować do lektury. Bo tak ogólnie to właśnie z mobilizacją i regularnością różnie u mnie bywa. Mogę właśnie popracowanie nad systematycznością czytania wpisać na "listę postanowień noworocznych" :) Co więcej - zazwyczaj nie mam problemu z przeczytaniem powieści, problem pojawia się z pozycjami a'la poradnikowymi, zresztą zobaczcie sami bo oto i lista ksiażek zaczętych i (jeszcze) niedokończonych. Kolejność przypadkowa :)
- O Agnieszce Stein słyszałam baaardzo dużo dobrego i z ogromną chęcią zakupiłam jej "Dziecko z bliska", tylko nie wiedzieć czemu,potem jakoś ta książka niezbyt regularnie wpadała mi w ręce.. hmm, może takie poradniki warto czytać zanim maluch pojawi się na świecie? Tak czy siak, pora na doczytanie! Zwłaszcza, że zauważam niepokojące objawy, otóż zajrzeć na stronę autorki, czy też na jej fejsa jest o wieeele łatwiej niż sięgnąć po książkę ...
- Podobnie rzecz się ma z Martą Waszczuk, bardzo fajna babeczka, która ma dużo dobrego do powiedzenia. Jej książkę "Mamy wracamy" kupiłam, kiedy to rozmyślałam jaki kształt nadać moim artystycznym/ handmade działaniom. Książka nie tylko dla mam myślących o powrocie do pracy, ale też dla wszystkich aktywnych kobiet, które potrzebują zmian i nieco mobilizacji do działania, tak na zachętę. Nie jestem jeszcze nawet w połowie ale już mogę lekturę polecić:)
- Anna Mularczyk - Meyer - "Minimalizm po polsku". Na jej Prostego Bloga zaglądałam często, dosyć, ale jakoś jej książka do mnie nie trafiła. Może jak odleży na półce kolejnych kilka miesięcy, przyjdzie na nią lepszy czas. Póki co - nie zamierzam się zmuszać do tej lektury.
- Kolejną pozycję, książkę Sama Stormsa - "The Beginner’s Guide to Spiritual Gifts", dawkuję celowo. to nie jest lektura na raz. Myślę, że są niektóre książki, które warto dawkować, czytać po rozdziale albo i jeszcze mniejszymi kawałkami. Ja lubię tak właśnie po kawałku aby potem można było omówić treści razem z Mężem :) Bardzo przystępny język i dużo przykładów z życia :) (recenzja)
- No i Lesley Lokko - "Private Affair" - "Prywatna sprawa" :) Coś z zupełnie innej beczki. Tutaj mamy do czynienia z z czytadłem, które już kończę i lada moment opowiem Wam o nim nieco więcej :)
Do tej listy powinnam dołożyć jeszcze Jagielskiego ... ale jakoś straciłam serce do tej książki, toteż leży gdzieś schowana, póki co. Zaczęła się nawet ciekawie, ale potem jakoś szła mi coraz bardziej ślamazarnie, może już nie potrzebuję Mandelowych lektur?? Chwilowo?? Ale "Good Morning, Mr. Mandela" to bym przeczytała więc to może tylko ten trębacz mi "nie idzie"? :)
Może macie jakieś rady odnośnie nie- zaczynania zbyt wielu książek, albo może jak się mobilizować do regularnej lektury??
Też potrafię czytać kilka książek na raz, ale jak mi nie idzie nie zmuszam się. Oddaję takie pozycje. Najczęściej po wiosennych porządkach mam taki stosik. Jeśli nikt z rodziny nie jest chętny, to kładę na osiedlowym śmietniku ( mamy takie specjalne miejsce na rzeczy, które mogą się komuś przydać) .
OdpowiedzUsuńTutaj opcja śmietnikowa ze względów językowych nie wchodzi w grę, ale jak jesteśmy w Johannesburgu to zaglądamy do Polskiego Kościoła tam i zostawiamy co nieco w lokalnej bibliotece ( gazety, książki itp) :)
UsuńPozdrawiam!!!!
Systematyczność kojarzy mi się z obowiązkiem, nie potrafiłabym stworzyć grafiku czytelniczego. Naprawdę tego potrzebujesz? Bo może warto odpuścić i wrócić, kiedy nastaną sprzyjające okoliczności.
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam jeszcze żadnej książki Szczygła, ale mnie strasznie nęcą. Znasz może?
Witaj Lucy,
Usuńdawno Cię nie "widziałam" i nawet ostatnio, po długaśnej przerwie wybrałam się "do Ciebie" :)
Żeby może posuwać się aż do grafika - to niee :)
Ale jak przez dłuugie przerwy w lekturze nawet nie pamiętam w jakim momencie akcji skończyłam i zajmuje mi odświeżenie dużo czasu to już nie jest super :)
Szczygła nie czytałam, ale też słyszałam sporo, głównie dobrego!
Jak się skusisz to daj znać co sądzisz!!
Buziak!
Ech, ja z blogowaniem nie stoję zbyt dobrze, nie mówiąc o komentowaniu...
UsuńTutaj masz świętą rację - wprowadzanie się w temat od nowa to średnia przyjemność.
Zerknęłam do 2 książek Szczygła i chyba wolę jego felietony, także póki co nie polecę żadnej pozycji.
Trzymaj się ciepło i do następnego blogowego 😘