African time
Ludzie w Afryce to temat rzeka.
Ich zachowanie w różnych sytuacjach, sposób bycia, kultura.
RPA to kraj wielonarodowościowy i każda grupa etniczna charakteryzuje się czymś innym.
Ludzie Sotho, na przykład, noszą koce nawet jak jest 35 stopni ciepła.
Afrykanerzy, natomiast, maszerują boso nawet w środku zimy (czyli w czerwcu).
Bardzo często można spotkać zwłaszcza dzieci biegające na bosaka - w sklepie,
na ulicy, wszędzie :)
Jednym z ciekawszych zjawisk jest tzw. "african time".
Otóż pewnego razu, podczas wizyty w drogerii, zapytałam ekspedientkę, (czarną, bardzo sympatyczną panią) gdzie znajdę produkt X. Ona popatrzyła, zastanowiła się
i powiedziała "chodź", więc poszłyśmy..
Ale okazało się, że w wybranym miejscu też nie ma owego produktu.
Zapytałam więc kiedy będzie dostawa? Kiedy mogę sprawdzić?
A ona, śmiejąc się do rozpuku, stwierdziła - "take it easy, it's african time".
W domyśle: może pewnego dnia będzie, może za tydzień, może za miesiąc,
kto wie, wyluzuj:)
- po czym odeszła rozbawiona..
Przyznaję, że zatkało mnie, wzruszyłam ramionami i zaniechałam poszukiwań owego produktu X :)
Moje pierwsze doświadczenie nie dotyczyło sprawy pilnej, raczej przyziemnej, ale jeśli spotykamy się z takim podejściem w urzędzie, banku czy szpitalu - może być to uciążliwe..
Doświadczył tego Mój Mąż, kiedy to na początku naszego pobytu w Bloem potrzebował załatwić kilka spraw urzędowych i w najmniej spodziewanym momencie pani w okienku odwracała się i robiła sobie przerwę :)
Jakby nigdy nic!
:)
Ich zachowanie w różnych sytuacjach, sposób bycia, kultura.
RPA to kraj wielonarodowościowy i każda grupa etniczna charakteryzuje się czymś innym.
Ludzie Sotho, na przykład, noszą koce nawet jak jest 35 stopni ciepła.
Afrykanerzy, natomiast, maszerują boso nawet w środku zimy (czyli w czerwcu).
Bardzo często można spotkać zwłaszcza dzieci biegające na bosaka - w sklepie,
na ulicy, wszędzie :)
Jednym z ciekawszych zjawisk jest tzw. "african time".
Otóż pewnego razu, podczas wizyty w drogerii, zapytałam ekspedientkę, (czarną, bardzo sympatyczną panią) gdzie znajdę produkt X. Ona popatrzyła, zastanowiła się
i powiedziała "chodź", więc poszłyśmy..
Ale okazało się, że w wybranym miejscu też nie ma owego produktu.
Zapytałam więc kiedy będzie dostawa? Kiedy mogę sprawdzić?
A ona, śmiejąc się do rozpuku, stwierdziła - "take it easy, it's african time".
W domyśle: może pewnego dnia będzie, może za tydzień, może za miesiąc,
kto wie, wyluzuj:)
- po czym odeszła rozbawiona..
Przyznaję, że zatkało mnie, wzruszyłam ramionami i zaniechałam poszukiwań owego produktu X :)
Moje pierwsze doświadczenie nie dotyczyło sprawy pilnej, raczej przyziemnej, ale jeśli spotykamy się z takim podejściem w urzędzie, banku czy szpitalu - może być to uciążliwe..
Doświadczył tego Mój Mąż, kiedy to na początku naszego pobytu w Bloem potrzebował załatwić kilka spraw urzędowych i w najmniej spodziewanym momencie pani w okienku odwracała się i robiła sobie przerwę :)
Jakby nigdy nic!
:)
Oj tak przerwa to całkiem praktyczna i fajna sprawa, pod warunkiem, ze się jest po właściwej stronie okienka :))
OdpowiedzUsuń