CHEMIA ŁEZ - Peter Carey
Źródło: KLIK |
Że skusił mnie chemiczny tytuł, to prawda :) Ale bez ciekawej okładki i tego czegoś, nie sięgam po książki! W opisie książki Petera Careya czytamy - Kobieta i mężczyzna, którzy nigdy się nie spotkają, choć połączyła ich zdumiewającą chemia miłości... nie upraszczałabym treści tej pozycji i nie sprowadzała do kolejnej książki o miłości... owszem, losy dwójki bohaterów krzyżują się, przeplatają, ale nie tak, jak się nam może wydawać.
Nie ma mowy o romansie. Za to dzięki jednemu dosyć nietypowemu zadaniu ich losy w pewien sposób się łączą. Ona czyta Jego zapiski i dzięki temu dowiadujemy się więcej i więcej o ich historiach ...
"Jego towarzystwo było mi niezbędne podczas tej niekończącej się nocy. Czytałam, a on pisał."
Ciekawa lektura. Chociaż nie napisana najłatwiejszym językiem, chwilami nieco zagmatwana, czytało mi się ją bardzo przyjemnie.
No i plus za ciekawą okładkę :)
Okladka THE BEST! Uwielbiam piekne i ciekawe okladki! A ksiazeczka laduje na moim Kindlu, dzieki za recommendation! Aga, polecam Ci blog polskiej recenzentki, ktora nawet dostala nagrode NIKE: www.godsavethebook.blogspot.com. Monika jest niesamowita, ciekawe co Ty powiesz o jej blogu???
OdpowiedzUsuńCześć Aniu!
UsuńCieszę się, że Cię zainspirowałam! Czekam na Twoją opinię po lekturze książki!!
Godsavethebook znam od dawna i często tam zaglądam!!! Mimo, że nie wszystkie propozycje autorki są w moim stylu, lubię jej sposób recenzowania i opowiadania. Za jej "sprawą" zamierzam przeczytać Strach - http://godsavethebook.blogspot.com/2013/05/niepokonany-mugabe.html ( mogę Ci podesłać po lekturze :)) oraz Wyznaję, też czeka w kolejce http://godsavethebook.blogspot.com/2013/05/sow-garstka-o-dziele-i-arcydziele.html, czytałaś może?
A ja nigdy nie sugeruję się okładką.... no chyba , że podświadomie ale ta działa na wszystkie moje zmysły i trudno przejść obok niej obojętnie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Zgadzam się, niezbyt krzykliwa, nieco intrygująca, ciekawa.
UsuńPozdrawiam!!!