Cape tour part 2
Nie zwlekając dłużej, zapraszam Was na drugą część wyprawy na Półwysep Przylądkowy. Dzisiaj główną rolę gra Przylądek Dobrej Nadziei. Chyba nie muszę go przedstawiać, prawda? Jest to chyba jedno z najbardziej rozpoznawalnych na świecie miejsc w Afryce Południowej. Na całym półwyspie spędziliśmy cudowny dzień. Sam przylądek nie wywarł na mnie specjalnego wrażenia, a to dlatego, że non stop towarzyszyły nam tłumy turystów. Aby znaleźć moment na zdjęcie trzeba było odstać swoje w kolejce. To nie dla mnie:) Ale samo miejsce, gdyby być tam w mniej licznej grupie ( czyli np. ja i Mąż:) jak najbardziej :)
(Wspomniane tłumy okupowały głównie "tablicę" przylądkową. Jeśli macie chęć na spacery wśród natury - nadmiar ludzi nie jest problemem .Turyści chyba nie są specjalnie zainteresowani chodzeniem :) Co nam akurat bywa na rękę :))
Zapraszam!
Cape tour part 1 znajdziecie TU :)
I co ja mam napisać, jak mnie tak zazdrość zżera:))) Ten język to chyba z rodziny germanskich co? Pozostałość po kolonizacjach, domyślam się...
OdpowiedzUsuńAfrikaans jest - można powiedzieć - odmianą holenderskiego :)
UsuńA ja zazdraszczam ciepełka europejskiego, wieczorów zwłaszcza!
:)
Tak to już jeste z tymi turystycznymi miejscami. Każdy chce mieć fotkę z tych samych miejsc.
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana!!!
UsuńCieszę się, że wróciłaś do blogosfery :)
Ruszam do Ciebie, pożądam relacji z wyprawy do Kanady!!!