Dzwonię do ciebie ze snu…
... okiem mężczyzny ...
Jedna muszla tu, inna muszla tam, a jeszcze kawałek dalej to
już zupełnie wyjątkowa leży. Ciężka to praca, takie zbieranie fantów morskich,
zwłaszcza, że ocean raz po raz zalewa nogi chłodzącą wodą. A od tego schylania
to aż mnie zaczęła pobolewać szyja! Dlatego postanowiłem rozprostować kości, i,
odgiąwszy plecy, spojrzałem w turkusowe niebo.
‘Halo, ludzie! Widzę HALO!’
Zjawisko optyczne, widoczne na powyższym zdjęciu, nazywane
jest ‘halo 22°’. Jawi się jako okalający
słońce świetlisty pierścień, którego rozmiary ściśle zależą od wielkości chmury
znajdującej się między obserwatorem [w tym przypadku mną] a słońcem [w tym
przypadku gwiazdą naszego układu]. Może ono wystąpić jedynie, gdy promienie
słońca padną na działające jak pryzma kryształki lodu; dlatego chmury biorące
udział w rozpraszaniu muszą się znajdować bardzo wysoko – daje to gwarancję że
będą zamarznięte na kość. Najczęściej wyglądają wtedy jak wata cukrowa, przez
którą ochoczo prześwituje niebo. Są to chmury z rodzaju cirrostratus, i to one są widoczne zdjęciach.
Oprócz powyżej
zobrazowanego, jest jeszcze kilka innych rodzajów halo. Niestety, w Polsce obserwowane jest niezmiernie rzadko. Za to
tu, oj tak, to po prostu kolejna odsłona rzeczywistości z którą jakoś trzeba
będzie żyć.
Kto wie, być może w
niedalekiej przyszłości czyste powietrze oceaniczne nadciągające z bieguna
południowego umożliwi kolejną konfrontację ‘Agnesss In Africa vs Fizyka’.
Komentarze
Prześlij komentarz